Słony smak miłości
Benoite Grult
Tych dwoje zostało stworzonych,
Aby się nigdy nie poznać,
Powinni by nawet sobą gardzić,
I tylko nieartykułowany
Język miłości
Pozwolił im się porozumieć.
Człowiek samotny to ten, kto dla nikogo nie jest numerem jeden. Helene Deutsch
Wiem, że czyha na mnie śmieszność, że moje niepowszednie uczucia zszargają się w banale i że każde słowo gotuje się mnie zdradzić – żałosne lub wulgarne, płaskie albo groteskowe czy nawet po prostu odrażające.
Dzieci nie mają litości dla niczego, co wkracza poza normalność.
Kiedy jest się dzieckiem, najbardziej idiotyczne żarty są często najlepsze.
(…)szukali sobie oto miejsca we własnych klasach społecznych i gotowali się do tego , aby wzajemne kontakty ograniczyć do skinień głową i szablonowych uśmiechów, jakie zamieniają ludzie mijający się w tej samej miejscowości, lecz nie mający sobie już nic do powiedzenia – nawet obelg.
Jakie słowa mogłyby oddać w pełni uczucie, które nas ogarniało, z całą pewnością niestosowne i absurdalne? Uczucie, że nasze ciała się poznają, a dusze - bo nie mózgi – dążą do połączenia ani trochę się nie przejmując tym wszystkim, co mogło nas rozdzielić na tym padole.
Zamroczenie alkoholem jest wspólnikiem wszelkich słabości.
Na nic mi zakonserwowane piękne wspomnienia. Nienawidzę pięknych wspomnień. Lubię tylko piękną przyszłość.
Kiedy życie tak właśnie zawiera się w jednej chwili i kiedy człowiek zdoła zapomnieć o całej reszcie, być może osiąga wtedy najintensywniejszą formę radości.
Lecz ten, kto przemawia językiem rozsądku, jest stroną mniej kochającą.
Po co to robić takie historie z życiem? (…) Trzeba je brać takie, jakie jest.
Bo najgorsze w nieszczęściu jest jest nie tyle samo bycie nieszczęśliwym, lecz to, że człowiek zostaje pozbawiony podstawowego minimum beztroski, ucieczki w śmiech, co więcej, w śmiech dobroczynny, który przepala zwoje , aż człowieka z trudem łapie oddech, wydając z siebie westchnienie z tych, co rozładują najgorsze napięcia. Nieszczęście jest beznadziejnie poważne.
Bywa czasem tak, że rozbicie małżeństwa pociąga za sobą także upadek tego, kto zawinił.
Ja nie wierzę w fatalizm, człowiek sam go sobie fabrykuje po fakcie.
To jest tak, jak gdybym po rozstaniu z tobą straciła coś w życiu… coś, czego i tak nigdy bym nie dostała.
Wiesz, ludzie tam nie zawracają sobie głowy dobrymi manierami, tylko prą do przodu.
(…)obydwoje ogarnięci tak wielkim fizycznym pożądaniem, że nie śmieli nazwać go miłością; obydwoje nie dowierzający takiemu pociągowi i co rano spodziewający się, że wróci im rozsądek; obydwoje zastanawiający się wreszcie nad tym, co im się przydarza, jak zastanawiasz się ty czy ja, jak zastanawia się każdy, kto kiedykolwiek zetknął się z ową rozdzierającą tajemnicą, której głębie udało się wysondować tylko poetom, choć przyczyny nie znaleźli.
Nie wolno niszczyć narzędzia pracy, zwłaszcza gdy należy do kogo innego.
Wiesz, co się dawniej opłacało? Umieć kochać!
Dla mnie autorzy są ludźmi niepodobnymi do nas… rozumiesz, nietykalnymi…
Nie rozmawia się o tym, co człowiekowi leży na sercu.
Uczucia przystoją babom. Co zatem sprawia, że przy tej babie odkrywa w sobie całkiem innego mężczyznę i opowiada na głos o różnych rzeczach. Choć nawet nie widział, że chce je wyrazić?
Najwyraźniej miłość powoduje zdziecinnienie.
To, co nam się przydarza, ty traktujesz jako coś w rodzaju choroby. A jeśli to faktycznie choroba, to ja nie chcę wyzdrowieć. Świadomość, że gdzieś istniejesz i myślisz niekiedy o mnie, pomaga mi żyć.
Często najlepszą cząstkę siebie człowiek zostawia dla swojego okrucha przygody, chociaż się przed tym broni.
Nie ma nic bardziej nieopisanego niż historia miłości.
(…)bywają chwile szczególne, kiedy wszystko jest miłością.
Tyle że miłość jest jak słońce – niepodobna jej przechować w magazynie. Zawsze jest jedyna w swoim rodzaju i znika jak te fale, które wracają w głębiny oceanu.
Wszystko jest tknięte fałszem albo śmiesznością.
Najbardziej przewrażliwieni na punkcie poczucia humoru są ludzie całkiem go pozbawieni.
Bo kobiety wcale nie smak spermy lubią – tylko smak męskiej rozkoszy.
Zapominasz – że trzeba wszystkiego po trochu, żeby był świat.
Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Mając dwadzieścia lat, chciałoby się wszystkiego i racjonalnie na wszystko można mieć nadzieję. Mając trzydzieści lat, wierzy się jeszcze, że wszystko się zdobędzie. Dla czterdziestolatka jest już za późno. Nie znaczy to, że samemu się zestarzało; zestarzała się nadzieja noszona w sobie.
Koniec końców „piękny wiek” to ten, kiedy wiadomo, na których marzeniach człowiekowi zależy najbardziej; ten, kiedy coś z nich jeszcze można urzeczywistnić.
(…) bo tylko prawdziwą miłością można wytłumaczyć, że przeszkody nigdy nie są w stanie nas zniechęcić.
(…)inną rzeczą jest podziwiać autorów przeklętych i szanować tych, co nie szukają powodzenia, inną zaś osobiście przeżywać obojętność czytelników i brak oddźwięku w liczącej się prasie.
Na luksus wyrzeczeń można sobie pozwalać, kiedy ma się dwadzieścia lat.
Bywa, że silnik się krztusi, lecz nigdy nie gaśnie.
(…)tej radości, najbardziej banalnej i najlepszej dla obu stron pociechy, jaką jest danie sobie znaku, usłyszenie przez telefon głosu osoby kochanej; tej radości, która jest dana wszystkim ludziom, nawet więźniom.
(…)we wspólnym życiu wszystko jest kwestią punktu widzenia; ten sam gest może zirytować lub rozczulić zależnie od tego, czy szuka się powodu do życia z kimś albo do rozstania.
Ludzka natura, w każdym razie moja, jest miłosierna: kiedy przestaje się pożądać, to znaczy kiedy przedmiot pożądania jest daleko, staje się rzeczą niemal niewyobrażalną, że można było pragnąć kogoś równie gorąco.
Niekiedy trzeba umieć być niewiernym wobec innych, aby dochować wierności sobie: była to jedna z jej zasad.
Mój wiek? Który? Przecież liczy się tylko ten, kiedy jestem kochana!
To prawda, że długa rozłąka sprawia, iż człowiek daje się ponieść marzeniom. Zaczyna w końcu kochać niezupełnie rzeczywistą osobę, której wizerunek kreśli pożądanie. Słowo pisane jest podstępne. Miłość korespondencyjna lubi wprowadzać w błąd. W listach oszczędzamy sobie nieznacznych usterek cielesnych mogących zniszczyć najwyższe uczucia.
I dopóki nie poznało się wystarczającej liczby ludzi, mężczyzn czy kobiet, dopóty nie wiadomo, gdzie jest kres w miłości. Drzemią w nas istoty nieznane i wiele z nich nigdy się nie przebudzi.
Naprawdę kocha tylko człowiek, wobec którego można pokazać swoją wyższość nie raniąc jego miłości własnej i nie budząc urazy.
Z wiekiem w człowieku rośnie tendencja do zduszania w sobie dawnej osobowości pod tą, którą uważa za prawdziwą. Lecz w rzeczywistości obie istnieją równocześnie, czekając tylko na jeden zachęcający gest, na stosowną okazję, by w pełnym świetle ukazać się w całej swojej zuchwałej świeżości.
Bywają takie wyrażenia, ani najgorsze, ani najbardziej obelżywe, które doprowadzają człowieka do białej gorączki.
Przyszłość, na szczęście, nigdy nie jest natychmiast.
Człowiek nie starzeje się codziennie po trochu, lecz skokowo. Bywa, że przez długi czas parkuje na tym samym podeście, już myśli, że nim zapmniamno, aż tu znienacka przybywa mu dziesięć lat.
W starości jest jednak swego rodzaju młodość, starość potrzebuje trochę czasu, aby się na dobre rozgościć. Porzuca nas i znowu wraca z paskudną bezceremonialnością. Zdarza się, że w ciągu tego samego dnia czujemy się jeszcze bardzo dobrze i już bardzo źle.
|