Dotykam zżółkłego papieru, przyjacielu, odwracam strona po stronie, szorstkość celulozy przechodzi na palce, zanurza się w dermatoglifach, zahacza neurony. Nie potrafię czytać, przyjacielu. Nie dziś. Zaciągam się zapachem myśli, historii przekładanych z rąk do rąk, może nigdy nie przeczytanych. Wspomnieniem jednego z tych, co przestali istnieć. Zaciągam się słowem, mój drogi. I uzależniam.........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................Obrazu człowieka nie szuka się w lustrze. - a gdzie? - zapytałem. - w sobie
być aniołem przelewać się między palcami i ginąć w ukryciu w formalinie żyć wiecznie jakby miłość miała się kiedyś skończyć
być nim co ciosy mieczy i gilotyny zamienia w powiew bryzy a wzrokiem potrafi zmiażdżyć oliwkę
być takim jak zawsze bielszym od bieli i śniegu oczyszczonym z wirków i sinic czystym dla niego
Autor zastrzega sobie kopiowania, przerabiania i używania treści zamieszczonych na stronie. Złamanie zasad lub dopuszczenie się plagiatu jest karane zgodnie z prawem obowiązującym w Polsce.
Edyta Geppert
Odchodzą tak jak przyszli niespodzianie...
zbyt prędko wypełniają się ich dni...
znów na długo zostajemy sami...
być może trochę lepsi dzięki nim(...)
Ich pieśni ptaki w lasach wciąż śpiewają...
i wieniec ziół rozsiewa pod nich wiatr...
odchodzą stąd, lecz nie -
nie umierają...
sumieniem naszym niespokojnym są...